O mnie

w różnego rodzaju ligi fantasy bawię się od 2002 roku. Na poczatku była to bardzo fajna gra (nie pamietam nazwy) w której codziennie należało wybrać swoją piątkę graczy (spośród wszystkich graczy nba) i trenera nie przekraczając przy tym budżetu 100 punktów. Potem przez szereg sezonów grałem w ligach roto. W ubiegłym roku po raz pierwszy zagrałem w H2H i musze przyznać, że ta formuła najbardziej mi się podoba. W sezonie 10/11 gram w czterech ligach (w tym 3 h2h i jedna - niezmiennie ta sama od lat - roto). Zapraszam do dyskusji wszystkich NBA freaks!;)

czwartek, 25 listopada 2010

NBA coaches

Nigdzie nie mogłem znaleźć tych danych, wiec je zebrałem.
Trzeba przyznać, że stara gwardia trzyma się wyśmienicie. Wsród pięciu najstarszych trenerów trzech prowadzi zespoły ze ścisłej czołówki ligi z szansami na tytuł.
Największy szacunek należy się Jerremu Sloanowi, dla którego jest to 20 z rzędu sezon jako head coach Utah Jazz.
Kto wie czy do starszyzny nie dołączy wkrótce Pat Riley na ławce Miami Heat...

środa, 24 listopada 2010

Statystyczny rzut oka na historię

Joł!

Dyskusja, jaka się wywiązała na ZP1, wywołana wypowiedzią Sir Charlesa, w której plasuje on Kobego w piątce najlepszych graczy w historii zainspirowała mnie do wykonania pewnego ‘ćwiczenia’ statystycznego. Oczywiście ktoś może stwierdzić, że cyferki nic nie mówią albo, że założenia, które poczyniłem są tendencyjne, jednak moim zdaniem liczby mówią wiele. Tak czy inaczej myślę, że wyniki mogą być poniekąd zaskakujące:)
Postanowiłem wziąć pod uwagę graczy, którzy się pojawili w komentarzach i dodałem do tego kilku takich, którzy również mogliby mieć coś do powiedzenia jeśli chodzi o najlepszych w historii koszykówki.
Postanowiłem policzyć dla tych graczy ‘efficiency’ wg znanego zapewne wszystkim wzoru:
RPG+APR+SPG+BPG-TO-ilość niecelnych FG na mecz-ilość niecelnych FT na mecz.
W tym miejscu pojawił się pewien problem, gdyż część graczy (Russell, Chamberlain, Havlicek, Robertson, West, Baylor), których bierzemy pod uwagę, grało w czasach, kiedy nie rejestrowano jeszcze przechwytów, bloków i strat. W związku z tym powstały dwie wersje zestawienia: jedno gdzie do efficiency wliczamy te trzy kategorie i druga – efficiency policzone zostało bez strat, przechwytów i bloków. Na szczęście okazało się, że różnice między obydwoma zestawieniami są minimalne. Pierwsza różnica pojawia się dopiero przy miejscu siódmym (Bird zamienił się miejscami z Ervingiem), z resztą sami zobaczycie.
Poza effciency postanowiłem wziąć pod uwagę sukcesy i nagrody, zarówno indywidualne jak i drużynowe. Długo się zastanawiałem jak to ugryźć żeby zestawienie było sprawiedliwe. W końcu zdecydowałem się rozpatrywać:
- ilość pierścieni mistrzowskich
- ilość nagród MVP za sezon regularny
- ilość nagród MVP finałów
- ilość kwalifikacji do All NBA teams
- ilość kwalifikacji do All defensive teams
Wiadomo, że inna jest tutaj skala trudności. Zdecydowanie ciężej jest zostać MVP finałów (po pierwsze trzeba do tych finałów awansować, po drugie trzeba je wygrać a po trzecie trzeba być najbardziej wartościowym graczem drużyny) niż dostać się do All NBA third team… W związku z tym przypisałem nagrodom wagi i tak: mistrzostwo NBA = 2; MVP ligi = 4; MVP finałów = 4; All NBA teams oraz All defensive teams = 0,5.
Zastanawiacie się zapewne dlaczego tak niską wagę przypisałem mistrzostwu NBA. Odpowiedź jest prosta. Wystarczy spojrzeć na takiego Billa Russella – 11 tytułów i ani jednego MVP finałów. Przyznam się, że nie jestem ekspertem jeśli chodzi o NBA tamtych czasów, ale wygląda na to, że Bill nie był wcale centralną postacią Celtów w tamtym okresie… Przypisując wyższą wagę zdobyciu pierścienia, być może okazałoby się, że w 10-15 najlepszych graczy w historii jest Robert Horry…
W końcu, przypisując wagi starałem się zrobić to tak, aby oba czynniki (efficiency i nagrody) miały mniej więcej taki sam wpływ na ranking.
Poniżej zestawienie zawierające przychwyty, bloki i straty:
A tutaj efficiency policzone bez przechwytów, bloków i strat:


A zatem Chuck, znów się pomyliłeś. Kobe w obu rankingach jest dopiero dziesiąty. Co gorsza, w obu bezpośrednio przed nim jest Shaq…
Jeśli chodzi o najlepszego w historii, cóż, wygląda na to, że numer 23 nie podlega dyskusji. Szokujące może być drugie miejsce Jabbara oraz trzecie Russella. Zwykle nie są oni wymieniani w piątce najlepszych koszykarzy wszechczasów. Zazwyczaj pojawia się tam Larry Bird, który w moim zestawieniu zajmuje miejsca 7-8. Spowodowane jest to mniejszą ilością nagród indywidualnych Larry'ego oraz 'tylko' 3 tytuły mistrzowskie.
Zapraszam do dyskusji, oceny i sugestii co można by zmienić, zmodyfikować.

wtorek, 23 listopada 2010

2010.10.19 - up's & down's z ostatnich dwóch tygodni

Siema!!
Tym razem przerwa w pisaniu potrwała jeszcze dłużej bo aż dwa tygodnie. Tych wszystkich, którzy jeszcze tu zaglądają przepraszam:) Większość tego czasu ‘poświęciłem’ na wyjazd do słonecznej Szkocji na długi weekend oraz chorobę, z której właśnie wychodzę.
Postanowiłem skorzystać z modyfikacji, jaką wprowadziło Yahoo przed tym sezonem i przeanalizować up’s and down’s w ujęciu dwutygodniowym. Myślę, że jest to bardzo dobra perspektywa dla Managera fantasy. Tego brakowało mi w ubiegłych sezonach, kiedy to musiałem wybierać między zestawieniem tygodniowym a miesięcznym.  Zacznę może tym razem (z racji, że ostatnio nie udało mi się skończyć) od najbardziej spektakularnych spadków. Podczas mojej poprzedniej analizy ‘gwiazdami’ byli Steve Nash, David Lee i Gerald Wallace, którzy z top20 fantasy spadli gdzieś w okolicę końcówki drugiej setki… Patrząc na aktualne zestawienie Steve i Gerald wyszli już na prostą (Steve jest 14sty a Gerald 11sty). Zdecydowanie lepiej idzie też Davidowi Lee, który jest 67my. Nie jest to jednak ciągle to, na co czekają jego kibice i właściciele fantasy…
Down’s:
1.       Brook Lopez (-152) – Od Lopeza oczekiwano wiele. Nie tylko w New Jersey. Z resztą jak można nie oczekiwać wiele od jednego z lepiej wyszkolonych centrów młodego pokolenia, który zaczyna swój trzeci sezon w lidze? Brook jednak nie spełnia póki co oczekiwań i notuje regres w praktycznie wszystkich kategoriach: FG 39,6%; PTS 15,1; REB 5,4; AST 1; STL 0,1; BLK 1,7. Najbardziej bolesne dla jego managerów są z pewnością jego wyniki w skuteczności z gry oraz zbiórkach. Jak na centra, mierzącego 7 stóp wielkoluda, który dodatkowo nie ma w drużynie nikogo, kto zabierałby mu piłki (Troy Murphy póki co praktycznie nie powąchał w tym sezonie parkietu) te wyniki są wręcz śmieszne.
2.       Dwight Howard (-138) – Jak jest z DH12 w fantasy każdy wie, dlatego nie powinno dziwić 57% FT czy 3,5 TO. Niestety również w kategoriach ‘koronnych’ nie idzie Dwightowi ostatnio najlepiej. W ciągu ostatnich sezonów w cuglach wygrywał on klasyfikacje zbiórek i bloków oraz skuteczności z gry. W ciągu ostatnich dwóch tygodni nie ma go nawet w pierwszej piątce żadnej z nich… I jest to główny powód dlaczego Howard zanotował dość twarde lądowania na 154 miejscu rankingu.
3.       OJ Mayo (-129) – W przypadku Mayo największym problemem i powodem jego niskiej pozycji wydają się być bardzo niskie skuteczności (41% FG i 68% FT) oraz mała ilość celnych trójek (1,4), co wynika bezpośrednio z tego pierwszego… Na pewno nie bez znaczenia jest świetna postawa Mike Conleya w pierwszym miesiącu sezonu.
4.       Chauncey Billups (-129) – w tym miejscu po raz pierwszy będę emocjonalny, Chauncey to bowiem pierwszy ‘mój’ gracz, który pojawia się w tym niechlubnym zestawieniu. Nie wybrany wprawdzie w drafcie, ale pozyskałem go w jednej z lig w trejdzie, w którym oddałem Garnetta. Pewnie większość z Was uderzy się teraz w czoło. Oddawać KG w TAAAKIEJ formie za bardzo słabego w tym roku Billupsa?? Jednak w tej lidze KG był dopiero moim 3 PF’em (mam tam Gasola i J-Smoove) i naprawdę rzadko go wykorzystywałem (to jest liga, gdzie gra tylko 5 graczy w ciągu dnia). Ponadto, myślę, że w przekroju sezonu jego wartość wyższa już nie będzie a (odpukać w niemalowane) ryzyko kontuzji rośnie z każdym meczem. Wartość Billupsa natomiast niższa już raczej tez nie będzie (no chyba, że złapie kontuzję), a jako, że potrzebowałem na gwałt rozgrywającego (moje wybory nr 3 i 4 – Evans i Collison to delikatnie mówiąc strzały w płot) to zdecydowałem się na tą wymianę. Na razie Chauncey  nie robi tego, czego od niego oczekiwałem, czyli nie asystuje, mało przechwytuje i rzuca słabo za trzy, jednak ciągle liczę na jego odrodzenie. Być może rozwiązanie raz na zawsze sytuacji z Melo wpłynęłoby dobrze nie tylko na Billupsa ale na całe Denver…
5.       Andrea Bargnani (-116) – cóż, od Włocha trzymałem się z daleka w draftach bo byłem zdania, że nie udźwignie roli lidera Raptors. Ostatnie dwa tygodnie w jego wykonaniu tylko to potwierdzają. Bargnani rzuca na skuteczności 43%  z gry, zbiera 5 piłek, notuje 1 asystę, 0,5 przechwytu i 0,4 bloku. To nie są staty, jakich oczekiwałbyś od swojego pierwszego centra a w dodatku franchise playera…
6.       Mo Williams (-103) – cóż, tutaj tez starałem się jak mogłem unikać Mo w draftach, w jednej lidze skusiłem się jednak bo uważałem, że może przejąć on rolę lidera po LeBronie. Niestety kontuzja nie pozwoliła póki co rozwinąć skrzydeł Mo, jednak jeśli będzie zdrowy to jest ciągle szansa, że będzie dostarczał solidnych statystyk. Na razie Cavs grają nad wyraz dobrze i mają bardzo dobry bilans, jednak ciągle ciężko jest jednoznacznie stwierdzić kto będzie liderem tej drużyny. Dobre mecze miewał JJ, dobre mecze miewał Gibson, jednak on raczej materiałem na lidera nie jest. Podobnie jak Varejao. JJ ostatnio przeżywa ciężkie chwile a zmieniający go Jamison też nie kwapi się do wykorzystania szansy. Do roboty Mo!!

To jest szóstka największych ‘looserów’ fantasy ostatnich dwóch tygodni. Wszyscy obsunęli się więcej niż 100 pozycji w dół rankingu. Teraz postaram się napisać jeszcze kilka słów o innych spektakularnych spadkach:
1.       Rajon Rondo (-60) – Rajon spadł z 19 na 79 pozycję czego główną przyczyną są fatalne rzuty osobiste (37,5%) oraz dość dużo strat (3,3). To co jest specjalnością Rondla w dalszym ciągu utrzymuje na wysokim poziomie (13,7 AST; 2,5 STL; 48% FG)
2.       David Lee (-56) – Lee poleciał z 11 na 67 miejsce co i tak jest sporym awansem w porównaniu do poprzedniego rankingu. Problemem ciągle są słabe, jak na jego możliwości, skuteczności (52% FG i 69% FT) oraz mniej niż w zeszłym sezonie zdobywanych punktów (16,8). Brak bloków z pozycji centra też boli, ale to jest akurat coś, z czym należy się liczyć biorąc do składu Davida.
3.       Dirk Nowitzki (-52) – Dirkulles spadł z 5 na 56 pozycję i choć jego staty prezentują się ciągle bardzo solidnie to nie jest już to samo co kilka lat temu. Bardzo dobre skuteczności 49,5% FG oraz 93% FT ale też niewiele jak na Niemca punktów (21,7); zbiórek (7,8); asyst (1,7); praktycznie brak stilów i bloków (odpowiednio 0,3 i 0,5) oraz sporo strat (3,2). Dirk to jednak solidna niemiecka firma i poniżej pewnego poziomu po prostu nie schodzi.
4.       Dwyne Wade (-45) – To także dało się przewidzieć dlatego unikałem trójki z Miami w draftach. Nie było po prostu opcji aby zbliżyli się oni do stat jakie generowali grając pojedynczo. Gdyby jednak ktoś mi powiedział przed sezonem że Miami będzie miało bilans 8-5 i na koncie porażki z Hornets, Memphis czy Utah to uznałbym go za niespełna rozumu… Wracając do samego Wade to i tak gra lepiej niż sądziłem. 50,5% FG; 77% FT; 25 PTS; 6,8 REB to są bardzo dobre staty. Niestety dużo gorzej wygląda to jeśli chodzi o asysty (2,8) oraz koronne kategorie Dwyne’a stile i bloki (odpowiednio 0,8 i 1,2). Traci też bardzo dużo piłek (3,5).
Teraz kilka słów o zawodnikach, których forma poszła znacznie do góry w przeciągu ostatnich 2 tygodni. Skupię się na tych, którzy wskoczyli do pierwszej 20 rankingu, gdyż nie sposób opisać wszystkich awansów. Sporo zawodników z drugiej, trzeciej a nawet czwartej setki zanotowało dobre występy i awansowało nawet o 300 pozycji, jednak w dalszym ciągu są to zawodnicy z końca pierwszej setki rankingu, wiec ich wartość fantasy jest umiarkowana.
1.       Serge Ibaka (+126) – Serge przebojem wdarł się do pierwszej dziesiątki rankingu (9 miejsce) a uczynił to swoją bardzo dobrą i stabilną grą. 55% FG; 78% FT; 13PTS; 8 REB; 1 STL; 3,2 BLK i 0,3 TO. Szczególnie skuteczność z osobistych jak na młodego centra jest godna pozazdroszczenia. Praktycznie rzecz biorąc Serge ze swoimi 0,3 straty na mecz nie psuje żadnej z kategorii a to zawsze jest dobry punkt wyjściowy do notowania plusów, których jest u Ibaki sporo.
2.       Michael Beasley (+81) – Postanowiłem opisać B-easy’ego mimo, że jego awans daje mu ‘dopiero’ 34 miejsce. Jednak Ci, którzy przewidzieli eksplozję jego talentu w Minnesocie mogą triumfować. Michael rzucał w ciągu ostatnich 2 tygodni 26,4 punktów; notował także 5 REB; 2 AST; 1,4 STL i 0,8 BLK, grając na dobrych skutecznościach 51% FG i 73% FT. Wygląda na to, że nowa wersja twin towers (Beasley + Love) sprawdza się w Minnesocie. Coraz lepiej poczyna sobie także przekreślony już przez wszystkich Darko Milicic. Gdyby jeszcze dodać Wilkom jakichś dwóch solidnych obrońców to kto wie na co stać byłoby tą drużynę…
3.       Tony Parker (+74) – Tony także nie dostał się do czołowej 20stki, jednak jego gra to jeden z głównych powodów tak świetnej postawy Spurs. Tony zajmuje 22 miejsce w zestawieniu dzięki takim oto statystykom: 55,6% FG; 76,7% FT; 20,5 PTS; 3,7 REB; 8 AST; 2,2 STL; 2,3 TO. Oczywiście postawa Spurs ma wielu ojców (wiadomo – Manu Ginobili is Manu Ginobili:)) jednak Tony jest bezsprzecznie jednym z nich.
4.       Paul Millsap (+57) – Millsap znajduje się na 5 miejscu w rankingu i swoją grą sprawia, że w Utah nie pamiętają już kto to jest Carlos Boozer. To w jaki sposób praktycznie w pojedynkę dojechał Miami w końcówce rzucając 11 punktów w minutę przejdzie do historii. Jednak nie był to odosobniony występ. Oto staty Paula za ostatnie dwa tygodnie: 56% FG; 80% FT; 21,6 PTS; 8,9 REB; 2,6 AST; 1,5 STL; 0,8 BLK; 1,4 TO.
5.       Jason Terry (+53) – Stary dobry Jason. Co rok zastanawiam się kiedy obniży on swoje loty, jednak z roku na rok dostarcza on stabilne, bardzo solidne staty. W tej chwili Terry jest numerem 10 rankingu i szlag mnie trafia kiedy pomyślę, że w jednej z lig poszedł chyba około 100 bo każdy myślał, że to już ten sezon, że Roddy Beaubois wygryzie z rotacji Jasona. Póki co nie ma o tym mowy. Roddy leczy kontuzję i nawet jeśli wróci to podejrzewam, że Jason dalej będzie robił swoje. 53,5% FG; 90% FT; 2,2 3PT; 20,5 PTS; 4,3 AST; 1,2 STL; 0,7 BLK; 1,7 TO.
6.       Russell Westbrook (+34) – Russ to numer 6 ostatnich dwóch tygodni. Pod nieobecność Duranta i Greena pokazał on dobitnie jak potrafi prowadzić drużynę. Zwycięstwo z Bostonem w TD Garden było tego najlepszym przykładem. Oto staty Westbrooka: 47% FG; 91% FT; 24,2 PTS; 4,3 REB; 9,3 AST; 2,2 STL; 0,8 BLK i 4,5 TO. Cóż, strat niemało, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę jaki ciężar dźwigał na swoich barkach pod nieobecność dwóch najlepszych strzelców zespołu oraz to ile akcji przechodziło przez jego ręce, ta liczba nie jest wcale aż tak straszna.
7.       Manu Ginobili (+31) – jak już pisałem wcześniej – he IS Manu Ginobili. Razem z Parkerem pokazują, że nawet w takim wieku i z taką historią kontuzji można grać na najwyższym poziomie. W ciągu ostatniej połowy miesiąca wykręcił takie oto staty: 50% FG; 94% FT; 3,2 3PT; 22,5 PTS; 3,3 REB; 3,7 AST; 1,7 STL; 0,7 BLK; 3 TO. Spurs wyglądają teraz jak doskonale naoliwiona i wyregulowana maszyna do zabijania. Oczywiście zawsze przewijać się będzie pytanie czy wytrwają w tej formie i zdrowiu do wiosny, jednak na tą chwilę trzeba być optymistą i wierzyć że tak właśnie będzie. A jeśli tak będzie to są pierwszym kandydatem do zdetronizowania Lakers na zachodzie. Finał Spurs-Boston? To byłoby coś!!
8.       Pau Gasol (+9) – wypada jeszcze napisać kilka słów o numerze jeden dwutygodniowego rankingu, moim Pau Gasolu:) Piszę moim, bo zbudowałem w oparciu o niego dwie z moich czterech drużyn fantasy a kto wie czy nie wziąłbym go także w trzeciej gdyby nie to, że była to liga keepers. Podejrzewałem, że Pau w tym sezonie wyrośnie na niekwestionowanego lidera Lakers i tak właśnie się stało. Choć muszę przyznać, że zaskakuje mnie bardzo wysoka forma Kobego. Wizytówką gry Pau był ostatni mecz przeciwko Golden State (choć ten mecz akurat nie zalicza się to tego rankingu), który Pau zakończył z wynikiem 10/10 z gry; 8/8 osobistych; 28 punktów; 12 zbiórek i 4 bloki… jakieś pytania?? Staty z dwóch tygodni są niewiele gorsze i wyglądają tak: 57% FG; 82% FT; 22,3 PTS; 13 REB; 3,6 AST; 1 STL; 1,4 BLK; 1,6 TO.

sobota, 6 listopada 2010

UPS&DOWNS 20101105


Czołem!!
Witam po tygodniowej przerwie spowodowanej (że się tak kolokwialnie wyrażę) lekkim zapierdolem w pracy. Niestety ten blog nie będzie w najbliższym czasie tak produktywny jak ZP1 Macka Kwiatkowskiego a to z tej przyczyny, że ja niestety (nad czym bardzo ubolewam) nie żyję z pisania o koszykówce i muszę codziennie „odbić kartę na zakładzie”J. Wiadomo jak to jest na etacie. Raz się człowiek nudzi cały dzień i może poświęcić czas na swoje hobby – w moim przypadku fantasy NBA – a raz nie wiadomo w co ręce włożyć i NBA schodzi na dalszy plan.
Postanowiłem odrobinę zmienić format tego cyklu i pisać o ups& downs w odstępach tygodniowych. Przyczyn jest kilka a wśród nich na pewno można wymienić brak czasu ale nie tylko:). W ciągu tygodnia większość drużyn rozgrywa 3 do 5 meczy i to jest moim zdaniem dobry okres do wyciągania jakichś średnioterminowych wniosków odnośnie formy poszczególnych graczy. Jeden spektakularny występ to za mało aby stwierdzić jednoznacznie: ten gość będzie produkował na takim poziomie, że przyda mi się w mojej drużynie fantasy.
Dla celów mojej analizy postanowiłem posiłkować się rankingiem Yahoo, z którego ściągnąłem pierwszą dwusetkę graczy z ostatniego tygodnia, biorąc pod uwagę średnie statystyki. Dodatkowo w celu „odsiania plew” wyeliminowałem z niego graczy, którzy nie mieszczą się w pierwszej setce tygodniowego zestawienia. Weźmy np. takiego Jeremiego Lina. Fajnie, że pierwszy Amerykanin azjatyckiego pochodzenia pojawił się w NBA, fajnie, że trafił do GSW, gdzie będzie miał okazję zagrać trochę radosnej koszykówki (bo z tego co wiem taki styl preferuje Jeremy), ale jego awans z 432 pozycji w rankingu na 179 niewiele dla mnie znaczy z punktu widzenia jego przydatności do moich drużyn fantasy. Ta zasada dotyczy oczywiście graczy z kategorii „ups”, gdyż nie omieszkam napisać kilku słów o Steve Nashu, który z 20 pozycji w rankingu wylądował w tym tygodniu na 193. Twarde lądowanie Kapitanie Kanada… Cały ranking tradycyjnie zamieszczę poniżej a teraz postaram się skomentować najbardziej spektakularne moim zdaniem wzloty i upadki:
UPS:
1.       James Jones (+264 miejsca w rankingu) – James jest największym beneficjentem gry u boku Miami Thrice. Ma to swoje przełożenie na jego efektywność fantasy. Obrońcy podwajają Wade’a i Jamesa, ci odrzucają na obwód do Jonesa i bum! Trójka za trójką! W tym rankingu pokazuję ilość celnych trójek z tego względu, ze jest to ustawienie domyślne w większości lig. James trafia średnio 3,3 trójki na mecz a dobra wiadomość dla tych, którzy mają w ligach ustawiona skuteczność za trzy, jest taka, że robi to na skuteczności grubo ponad 50%! Ciężko nazwa Jamesa All around playerem – oprócz trójek daje 3 zbiórki na mecz, 1 asystę i 50% FG i to byłoby na tyle. Nie jest to może gracz, którego należałoby wziąć na stałe do swojego składu, jednak ja w moich ligach kilkakrotnie już użyłem Jamesa jako typowego „kontraktora”, biorąc go na jeden mecz w celu załatania dziury na SF i powiem szczerze – 4/7 trójek może bardzo fajnie podreperować tą statystykę:). Nie muszę chyba przypominać ilu jest w lidze graczy rzucających za trzy na skuteczności ponad 50%...
2.       Marcin Gortat (+225) – tutaj dosłownie kilka słów wywołanych czystym patriotyzmem i sympatią jaką darzę Marcina. Nasz rodak zaliczył całkiem niezły start sezonu i w ostatnim tygodniu plasuje się na 44 miejscu w rankingu fantasy! Marcin daje średnio 7 PTS i 7 REB oraz 2 BLK w 19 minut i robi to wszystko na niesamowitej skuteczności 86% z gry!
3.       Toney Douglas (+221) – Chłop zagrał kilka wielkich meczów, w tym ten największy , dwa dni temu przeciwko Bulls. Wszedł z ławki i w 31 minut wykręcił takie liczby: 9/14 FG; 5/9 3P; 7/7 FT; 4 AST; 4 STL I 30 PTS! Jego średnie z ostatniego tygodnia tez są imponujące, szczególnie FG 55%; 2,7 trójki; 18 PTS; 3 REB; 3 AST i 2,3 STL. To będzie solidny zmiennik dla Feltona.
4.       Arron Afflalo (+180) – Arron, człowiek o trudnym nazwisku (cos o tym wiemJ) potwierdza, że jego forma z preseason nie jest przypadkiem. Jego liczby za ostatni tydzień to: 59% FG; 75% FT; 1,7 3P; 12,3 PTS; 3,3 REB; 3 AST; 0,7 STL I 0,7 BLK. Najważniejsze jest jednak to, że na parkiecie spędza średnio 37 minut i na dobre zadomowił się w piątce Nuggets.

Grant Hill (+170) – Tak jak już pisałem, niewiele dobre można napisać ostatnio o grze Suns. Stary dobry Grant Hill jest jedną z tych rzeczy. W wieku 37 lat gra ciągle po 33 minuty w meczu zdobywając w tym czasie 18 PTS; 5,5 REB; 1,5 AST; 1,5 STL; 1 BLK grając na skuteczności 54% z gry i 83% z osobistych. Oby tak do czterdziestki Grant!!
6.       Richard Jefferson (+144) – O formie Richarda pisali ostatnio chłopaki z ZP1, wiec niewiele jest do dodania. Napiszę tylko, że wszyscy już chyba (łącznie ze mną) skreślili Jeffersona po ostatnim miernym sezonie. On pokazuje jednak, że trochę się pospieszyliśmy. Gra w piątce Spurs po 33 minuty w meczu i wygląda dobrze!! Wygląda tak jak za czasów Nets. Jego skuteczność to 66% z gry , rzuca prawie 22 punkty na mecz i zbiera przy tym prawie 4 piłki.
7.       Dorrell Wright (+138) – tutaj muszę się pochwalićJ Udało mi się ustrzelić perełkę w postaci Dorrella w jednym z draftów. Wziąłem w tej lidze zarówno jego jak i Reggiego Williamsa bo nie wiedziałem, który z nich będzie grał więcej i lepiej. Po tygodniu sprawa jest już jasna. Wright to numer 5 rankingu fantasy a Reggie… Reggie niestety nie nazywa się Miller i błąka się już gdzieś tam w FA. Staty Dorrella, na które najbardziej trzeba zwrócić uwagę to: 53% FG; 5 trójek na mecz; 22,3 PTS; 6,3 REB; 1,3 AST; 1 STL; 1,3 BLK. Jakby to powiedział Borat:” Very nice, I like!”
8.       Wilson Chandler (+104) – Wilson zaczął sezon z wysokiego C. Wchodząc z ławki zanotował taki występ, że przez kilka dni był numerem 1 fantasy! Jego staty z ubiegłego tygodnia mówią nam, że raczej nie był to jednorazowy wyskok: 17 PTS; 1,7 3P; 9 REB; 1,7 STL; 2,7 BLK. Martwic mogą trochę słabe skuteczności: niespełna 40% FG I 67% FT. Ja jednak uważam, że skuteczność z gry na pewno Wilson zdecydowanie poprawi. W ubiegłym roku rzucał średnio 48% FG i 81% FT i mniej więcej takich procentów bym od niego oczekiwał także w tym roku.
9.       Lamar Odom (+83) – cóż, to było do przewidzenia. Gdy nie ma w Lakers Bynuma, Lamar szaleje. Niestety pominąłem go we wszystkich moich draftach. Chyba miałem w pamięci to, jak nieefektywny z punktu widzenia fantasy robi się Lamar gdy wychodzi z ławki. Odom to numer 6 ostatniego tygodnia fantasy a jego cyferki prezentują się tak: 70% FG; 63% FT; 2 3P; 17,3 PTS; 11,8 REB; 4,3 AST; 1 STL; 0,5 BLK. Powiedzcie mi kto z Was nie bierze w ciemno takiego gracza do swojej drużyny fantasy??!!
10.   Elton Brand (+80) – Kolejny wielki powrót do życia starej gwiazdy. Mnie takie powroty cieszą, bo oznacza to, że ja też mogę jeszcze w końcu dojść do dyspozycji sprzed 10 latJ. Elton spędza na parkiecie średnio 37 minut, co w jego przypadku już należy uznać za sukces. W tym czasie dostarcza swojej drużynie: 56% FG; 89% FT; 19,5 PTS; 9,8 REB; 2,8 AST; 2,5 STL; 1,8 BLK I uwaga! Tylko 1 TO!! To są nieziemskie staty jak na Branda. Mnie martwi tylko to, że jego dobra gra (i pomału staje się to regułą) źle wpływa na statystyki Iguodali, który jest moim drugim pickiem w jednej z lig… Ci dwaj panowie chyba po prostu nie potrafią się dogadać na boisku a cierpi na tym Philly, która na papierze już od lat nie powinna mieć najmniejszych problemów na awans do PO. A jak to wygląda w realu wszyscy wiemy…
11.   Mike Conley (+78) – Mike walczył o tłusty kontrakt. Zrozumiałe było wiec, że gryzie parkiet. Kontakt jest już jednak dawno podpisany a Mike nie chce zwolnic! W ostatnim tygodniu plasuje się na 24 miejscu w rankingu a oto jego staty: ponownie, skuteczności nie imponują 40% FG i 61% FT ale dalej jest już tylko lepiej: 1,3 3P; 14 PTS; 6 REB; 9,5 AST; 4,3 STL!!! Takiej kombinacji asyst i stili na próżno szukać w tej lidze (Edit. No dobra, może poza Johnem Wallem, który daje nawet lepszą kombinację)!!Oby tak dalej Mike, masz jeszcze wiele do udowodnienia, szczególnie teraz, zarabiając 9 zielonych baniek za rok gry.
12.   John Wall (+71) – Wall to numer 4 rankingu i wysłał właśnie wiadomość do Blake Griffina, że walka o ROY będzie zacięta do samego końca sezonu. Gdybym musiał jednak w tej chwili dokona wyboru postawiłbym na Johna. W ubiegłym tygodniu notował: 54,5% FG; 79% FT; 28,5 PTS; 3,5 REB; 11 AST; 4,5 STL oraz niestety aż 5,5 straty. To jest coś nad czym John powinien i na pewno będzie najbardziej pracował w najbliższym czasie.
13.   Paul Millsap (+54) – Millsap w końcu gra tak jak od niego oczekują w Utah. 8 miejsce w rankingu za ostatni tydzień musi cieszyc właścicieli fantasy. W 39 minut notował średnio 25,5 PTS; 11 REB; 5,5 AST a wszystko to na bardzo dobrych procentach 63% FG i 78% FT.
14.   Nie sposób nie napisać kilka słów o niespodziewanym numerze jeden rankingu – Rudym Gayu. Szczerze mówiąc wątpiłem w jego wartość fantasy i omijałem Rudego szerokim łukiem we wszystkich draftach. Wygląda na to, że zrobiłem duży błąd… Rudy w ostatnim tygodniu spędzał na parkiecie średnio 41 minut przekładając te minuty na 56% FG; 83% FT; 2,3 3P; 27,8 PTS; 6,3 REB; 3,5 AST; 2,5 STL; 0,5 BLK I 2 TO. 
To byłoby na tyle jeśli chodzi o najbardziej spektakularne awanse. Mnie osobiście cieszy powrót do wysokiej formy starych wyjadaczy: Kevin Garnett (awans z 53 na 28 miejsce rankingu); Yao Ming (z 85 na 56); Paul Pierce (z 35 na 12); Andrew Bogut (z 73 na 40) czy Luol Deng (z 87 na 57). Cieszy mnie to podwójnie, gdyż każdego z tych graczy mam przynajmniej w jednej z moich lig:). Szczególnie forma KG i sposób w jaki lideruje znów Bostonowi jest jak miód na moje serce bo nie ukrywam, że jest to mój ulubiony gracz. Ostatni tydzień poza świetną grą i zwycięstwami Zielonych stał pod znakiem skandali z udziałem KG. Najpierw akcja z Bogutem, potem z Charlie Villanuevą… Ja wiem doskonale, że KG nie jest ideałem. Być może jako przykład do naśladowania dla młodych adeptów koszykówki wybrałbym Tima Duncana. Jednak Kevina uwielbiam za jego pasję i oddanie koszykówce. Nie ma takiego drugiego gracza w NBA!
Z braku czasu spadki postaram się uzupełnić już wkrótce.