O mnie

w różnego rodzaju ligi fantasy bawię się od 2002 roku. Na poczatku była to bardzo fajna gra (nie pamietam nazwy) w której codziennie należało wybrać swoją piątkę graczy (spośród wszystkich graczy nba) i trenera nie przekraczając przy tym budżetu 100 punktów. Potem przez szereg sezonów grałem w ligach roto. W ubiegłym roku po raz pierwszy zagrałem w H2H i musze przyznać, że ta formuła najbardziej mi się podoba. W sezonie 10/11 gram w czterech ligach (w tym 3 h2h i jedna - niezmiennie ta sama od lat - roto). Zapraszam do dyskusji wszystkich NBA freaks!;)

sobota, 6 listopada 2010

UPS&DOWNS 20101105


Czołem!!
Witam po tygodniowej przerwie spowodowanej (że się tak kolokwialnie wyrażę) lekkim zapierdolem w pracy. Niestety ten blog nie będzie w najbliższym czasie tak produktywny jak ZP1 Macka Kwiatkowskiego a to z tej przyczyny, że ja niestety (nad czym bardzo ubolewam) nie żyję z pisania o koszykówce i muszę codziennie „odbić kartę na zakładzie”J. Wiadomo jak to jest na etacie. Raz się człowiek nudzi cały dzień i może poświęcić czas na swoje hobby – w moim przypadku fantasy NBA – a raz nie wiadomo w co ręce włożyć i NBA schodzi na dalszy plan.
Postanowiłem odrobinę zmienić format tego cyklu i pisać o ups& downs w odstępach tygodniowych. Przyczyn jest kilka a wśród nich na pewno można wymienić brak czasu ale nie tylko:). W ciągu tygodnia większość drużyn rozgrywa 3 do 5 meczy i to jest moim zdaniem dobry okres do wyciągania jakichś średnioterminowych wniosków odnośnie formy poszczególnych graczy. Jeden spektakularny występ to za mało aby stwierdzić jednoznacznie: ten gość będzie produkował na takim poziomie, że przyda mi się w mojej drużynie fantasy.
Dla celów mojej analizy postanowiłem posiłkować się rankingiem Yahoo, z którego ściągnąłem pierwszą dwusetkę graczy z ostatniego tygodnia, biorąc pod uwagę średnie statystyki. Dodatkowo w celu „odsiania plew” wyeliminowałem z niego graczy, którzy nie mieszczą się w pierwszej setce tygodniowego zestawienia. Weźmy np. takiego Jeremiego Lina. Fajnie, że pierwszy Amerykanin azjatyckiego pochodzenia pojawił się w NBA, fajnie, że trafił do GSW, gdzie będzie miał okazję zagrać trochę radosnej koszykówki (bo z tego co wiem taki styl preferuje Jeremy), ale jego awans z 432 pozycji w rankingu na 179 niewiele dla mnie znaczy z punktu widzenia jego przydatności do moich drużyn fantasy. Ta zasada dotyczy oczywiście graczy z kategorii „ups”, gdyż nie omieszkam napisać kilku słów o Steve Nashu, który z 20 pozycji w rankingu wylądował w tym tygodniu na 193. Twarde lądowanie Kapitanie Kanada… Cały ranking tradycyjnie zamieszczę poniżej a teraz postaram się skomentować najbardziej spektakularne moim zdaniem wzloty i upadki:
UPS:
1.       James Jones (+264 miejsca w rankingu) – James jest największym beneficjentem gry u boku Miami Thrice. Ma to swoje przełożenie na jego efektywność fantasy. Obrońcy podwajają Wade’a i Jamesa, ci odrzucają na obwód do Jonesa i bum! Trójka za trójką! W tym rankingu pokazuję ilość celnych trójek z tego względu, ze jest to ustawienie domyślne w większości lig. James trafia średnio 3,3 trójki na mecz a dobra wiadomość dla tych, którzy mają w ligach ustawiona skuteczność za trzy, jest taka, że robi to na skuteczności grubo ponad 50%! Ciężko nazwa Jamesa All around playerem – oprócz trójek daje 3 zbiórki na mecz, 1 asystę i 50% FG i to byłoby na tyle. Nie jest to może gracz, którego należałoby wziąć na stałe do swojego składu, jednak ja w moich ligach kilkakrotnie już użyłem Jamesa jako typowego „kontraktora”, biorąc go na jeden mecz w celu załatania dziury na SF i powiem szczerze – 4/7 trójek może bardzo fajnie podreperować tą statystykę:). Nie muszę chyba przypominać ilu jest w lidze graczy rzucających za trzy na skuteczności ponad 50%...
2.       Marcin Gortat (+225) – tutaj dosłownie kilka słów wywołanych czystym patriotyzmem i sympatią jaką darzę Marcina. Nasz rodak zaliczył całkiem niezły start sezonu i w ostatnim tygodniu plasuje się na 44 miejscu w rankingu fantasy! Marcin daje średnio 7 PTS i 7 REB oraz 2 BLK w 19 minut i robi to wszystko na niesamowitej skuteczności 86% z gry!
3.       Toney Douglas (+221) – Chłop zagrał kilka wielkich meczów, w tym ten największy , dwa dni temu przeciwko Bulls. Wszedł z ławki i w 31 minut wykręcił takie liczby: 9/14 FG; 5/9 3P; 7/7 FT; 4 AST; 4 STL I 30 PTS! Jego średnie z ostatniego tygodnia tez są imponujące, szczególnie FG 55%; 2,7 trójki; 18 PTS; 3 REB; 3 AST i 2,3 STL. To będzie solidny zmiennik dla Feltona.
4.       Arron Afflalo (+180) – Arron, człowiek o trudnym nazwisku (cos o tym wiemJ) potwierdza, że jego forma z preseason nie jest przypadkiem. Jego liczby za ostatni tydzień to: 59% FG; 75% FT; 1,7 3P; 12,3 PTS; 3,3 REB; 3 AST; 0,7 STL I 0,7 BLK. Najważniejsze jest jednak to, że na parkiecie spędza średnio 37 minut i na dobre zadomowił się w piątce Nuggets.

Grant Hill (+170) – Tak jak już pisałem, niewiele dobre można napisać ostatnio o grze Suns. Stary dobry Grant Hill jest jedną z tych rzeczy. W wieku 37 lat gra ciągle po 33 minuty w meczu zdobywając w tym czasie 18 PTS; 5,5 REB; 1,5 AST; 1,5 STL; 1 BLK grając na skuteczności 54% z gry i 83% z osobistych. Oby tak do czterdziestki Grant!!
6.       Richard Jefferson (+144) – O formie Richarda pisali ostatnio chłopaki z ZP1, wiec niewiele jest do dodania. Napiszę tylko, że wszyscy już chyba (łącznie ze mną) skreślili Jeffersona po ostatnim miernym sezonie. On pokazuje jednak, że trochę się pospieszyliśmy. Gra w piątce Spurs po 33 minuty w meczu i wygląda dobrze!! Wygląda tak jak za czasów Nets. Jego skuteczność to 66% z gry , rzuca prawie 22 punkty na mecz i zbiera przy tym prawie 4 piłki.
7.       Dorrell Wright (+138) – tutaj muszę się pochwalićJ Udało mi się ustrzelić perełkę w postaci Dorrella w jednym z draftów. Wziąłem w tej lidze zarówno jego jak i Reggiego Williamsa bo nie wiedziałem, który z nich będzie grał więcej i lepiej. Po tygodniu sprawa jest już jasna. Wright to numer 5 rankingu fantasy a Reggie… Reggie niestety nie nazywa się Miller i błąka się już gdzieś tam w FA. Staty Dorrella, na które najbardziej trzeba zwrócić uwagę to: 53% FG; 5 trójek na mecz; 22,3 PTS; 6,3 REB; 1,3 AST; 1 STL; 1,3 BLK. Jakby to powiedział Borat:” Very nice, I like!”
8.       Wilson Chandler (+104) – Wilson zaczął sezon z wysokiego C. Wchodząc z ławki zanotował taki występ, że przez kilka dni był numerem 1 fantasy! Jego staty z ubiegłego tygodnia mówią nam, że raczej nie był to jednorazowy wyskok: 17 PTS; 1,7 3P; 9 REB; 1,7 STL; 2,7 BLK. Martwic mogą trochę słabe skuteczności: niespełna 40% FG I 67% FT. Ja jednak uważam, że skuteczność z gry na pewno Wilson zdecydowanie poprawi. W ubiegłym roku rzucał średnio 48% FG i 81% FT i mniej więcej takich procentów bym od niego oczekiwał także w tym roku.
9.       Lamar Odom (+83) – cóż, to było do przewidzenia. Gdy nie ma w Lakers Bynuma, Lamar szaleje. Niestety pominąłem go we wszystkich moich draftach. Chyba miałem w pamięci to, jak nieefektywny z punktu widzenia fantasy robi się Lamar gdy wychodzi z ławki. Odom to numer 6 ostatniego tygodnia fantasy a jego cyferki prezentują się tak: 70% FG; 63% FT; 2 3P; 17,3 PTS; 11,8 REB; 4,3 AST; 1 STL; 0,5 BLK. Powiedzcie mi kto z Was nie bierze w ciemno takiego gracza do swojej drużyny fantasy??!!
10.   Elton Brand (+80) – Kolejny wielki powrót do życia starej gwiazdy. Mnie takie powroty cieszą, bo oznacza to, że ja też mogę jeszcze w końcu dojść do dyspozycji sprzed 10 latJ. Elton spędza na parkiecie średnio 37 minut, co w jego przypadku już należy uznać za sukces. W tym czasie dostarcza swojej drużynie: 56% FG; 89% FT; 19,5 PTS; 9,8 REB; 2,8 AST; 2,5 STL; 1,8 BLK I uwaga! Tylko 1 TO!! To są nieziemskie staty jak na Branda. Mnie martwi tylko to, że jego dobra gra (i pomału staje się to regułą) źle wpływa na statystyki Iguodali, który jest moim drugim pickiem w jednej z lig… Ci dwaj panowie chyba po prostu nie potrafią się dogadać na boisku a cierpi na tym Philly, która na papierze już od lat nie powinna mieć najmniejszych problemów na awans do PO. A jak to wygląda w realu wszyscy wiemy…
11.   Mike Conley (+78) – Mike walczył o tłusty kontrakt. Zrozumiałe było wiec, że gryzie parkiet. Kontakt jest już jednak dawno podpisany a Mike nie chce zwolnic! W ostatnim tygodniu plasuje się na 24 miejscu w rankingu a oto jego staty: ponownie, skuteczności nie imponują 40% FG i 61% FT ale dalej jest już tylko lepiej: 1,3 3P; 14 PTS; 6 REB; 9,5 AST; 4,3 STL!!! Takiej kombinacji asyst i stili na próżno szukać w tej lidze (Edit. No dobra, może poza Johnem Wallem, który daje nawet lepszą kombinację)!!Oby tak dalej Mike, masz jeszcze wiele do udowodnienia, szczególnie teraz, zarabiając 9 zielonych baniek za rok gry.
12.   John Wall (+71) – Wall to numer 4 rankingu i wysłał właśnie wiadomość do Blake Griffina, że walka o ROY będzie zacięta do samego końca sezonu. Gdybym musiał jednak w tej chwili dokona wyboru postawiłbym na Johna. W ubiegłym tygodniu notował: 54,5% FG; 79% FT; 28,5 PTS; 3,5 REB; 11 AST; 4,5 STL oraz niestety aż 5,5 straty. To jest coś nad czym John powinien i na pewno będzie najbardziej pracował w najbliższym czasie.
13.   Paul Millsap (+54) – Millsap w końcu gra tak jak od niego oczekują w Utah. 8 miejsce w rankingu za ostatni tydzień musi cieszyc właścicieli fantasy. W 39 minut notował średnio 25,5 PTS; 11 REB; 5,5 AST a wszystko to na bardzo dobrych procentach 63% FG i 78% FT.
14.   Nie sposób nie napisać kilka słów o niespodziewanym numerze jeden rankingu – Rudym Gayu. Szczerze mówiąc wątpiłem w jego wartość fantasy i omijałem Rudego szerokim łukiem we wszystkich draftach. Wygląda na to, że zrobiłem duży błąd… Rudy w ostatnim tygodniu spędzał na parkiecie średnio 41 minut przekładając te minuty na 56% FG; 83% FT; 2,3 3P; 27,8 PTS; 6,3 REB; 3,5 AST; 2,5 STL; 0,5 BLK I 2 TO. 
To byłoby na tyle jeśli chodzi o najbardziej spektakularne awanse. Mnie osobiście cieszy powrót do wysokiej formy starych wyjadaczy: Kevin Garnett (awans z 53 na 28 miejsce rankingu); Yao Ming (z 85 na 56); Paul Pierce (z 35 na 12); Andrew Bogut (z 73 na 40) czy Luol Deng (z 87 na 57). Cieszy mnie to podwójnie, gdyż każdego z tych graczy mam przynajmniej w jednej z moich lig:). Szczególnie forma KG i sposób w jaki lideruje znów Bostonowi jest jak miód na moje serce bo nie ukrywam, że jest to mój ulubiony gracz. Ostatni tydzień poza świetną grą i zwycięstwami Zielonych stał pod znakiem skandali z udziałem KG. Najpierw akcja z Bogutem, potem z Charlie Villanuevą… Ja wiem doskonale, że KG nie jest ideałem. Być może jako przykład do naśladowania dla młodych adeptów koszykówki wybrałbym Tima Duncana. Jednak Kevina uwielbiam za jego pasję i oddanie koszykówce. Nie ma takiego drugiego gracza w NBA!
Z braku czasu spadki postaram się uzupełnić już wkrótce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz